Sufit w salonie i kuchni zrobiony
W czwartek wzięliśmy wolne, w sobotę pracowaliśmy od rana do wieczora i tak udało nam się skończyć konstrukcję największego sufitu w salonie i kuchni. Udało nam się w tym celu pożyczyć Hilitego, tak więc poziomy powinny być proste jak w mordę strzelił. Łażenia po drabinie było od groma, wystarczy wspomnieć że samych łączników było ponad 200, a wieszaków jeszcze więcej. Mąż wg wskazówek znajomego robiącego konstrukcje na codzień, zagęścił też konstrukcję każdego suiftu o jeden profil główny, wbrew pozorom zajęło to sporo czasu. W kotłowni musimy dorzucić jakąś belkę, bo nie ma do czego przymocować wieszaków. Schody na strych po przestudiowaniu wymiarów postanowiliśmy przerzucić do garażu. Zostały jeszcze korytarze i obniżenie części sufitów pod oświetlenie. Częściowo też opiankowaliśmy mury przed tynkowaniem, dzieciaki przez część soboty skrobały swoje pokoje ;)
A tu sufit w trakcie roboty, niestety na końcu padły mi baterie