Aktualności: malowanie, płytki, osprzęt
Data dodania: 2014-10-17
Parapety zewnętrzne już wszystkie zamontowane.
Gabinet i wiatrołap pomalowane. Oczywiście znów nie obyło się bez szpachlowania. Mąż stwierdził, że przy następnej okazji położy gładzie na całych ścianach, bo wyrównywanie pojedynczych nierówności i dziurek okazuje się zbyt czasochłonne i mało efektywne. Tynki są kosmicznie nierówne i są powodem ciągłych nerwów mojego męża. NIezwykle dużo czasu zajęło mu wyrównywanie wnęk przy oknach i drzwiach wejściowych. Chłod w domu nie ułatwiał sprawy, bo wszystko schło dużo wolniej niż zazwyczaj. Problemem jest też akryl przy sufitach. Przy zrywaniu taśm farba odłazi razem z papierem co w niektórych miejscach wygląda koszmarnie i konieczne będzie pacykowanie pędzelkiem.
Gabinet wymalowany jest 3 kolorami farb:
- klalsyczny szary Dekoral
- poranna mgła Śnieżki
- kwiat magnolii Dekoral
Dwa ostatnie kolory przewiną się również przez pokoje dzieci.
W gabinecie zaplanowałam czarno-białe, szare, beżowe i turkusowe dodatki.
Wiatrołap wymalowany, mąż kończy w nim kładzenie płytek. Zdjęcie zrobię, jak się go trochę ogarnie ;)
A tu ściana widoczna z salonu między sypialnią a gabinetem. Mózg mi już paruje od szukania odpowiedniej fototapety. Problemem okazuje się jej kwadratowy format. Ciężko znaleźć coś odpowiedniego.
Sobotę poświęciłam na czyszczenie i impregnację kamienia. Kolejna rzecz, która zajmuje mnóstwo czasu, a efektów nie widać.
Szukamy też krzeseł do stolika w kuchni. Najbardziej odpowiadają mi krzesła inspirowane DSW. Planowaliśmy pomarańczowe i białe. Do męża jednak nie przemawiają ich udziwnienia przy drewnianych nogach.
Zaczęliśmy również montowanie osprzętu. Po długich namysłach zakupiliśmy Berker Kwadrat. Ale, ale ... montowanie nie mogło okazać się zbyt proste. Ramki w większości nie przykrywają otworów i konieczne jest szpachlowanie. Przy tym odkryciu mój mąż prawie już wyszedł z siebie ...
Pomimo zainstalowaniu 10 pułapek w całym domu, ostatnio żadna mysz się na nie nie łapie. Te cwane bestie zaczęły je normalnie omijać, albo jeszcze lepiej wyżerać jedzenie nie uruchamiając pułapki. Kupiłam już nowy sprzęt, tym razem bardziej humanitarny. Coś czuję, że przerobimy wszystkie wynalazki.
Gabinet i wiatrołap pomalowane. Oczywiście znów nie obyło się bez szpachlowania. Mąż stwierdził, że przy następnej okazji położy gładzie na całych ścianach, bo wyrównywanie pojedynczych nierówności i dziurek okazuje się zbyt czasochłonne i mało efektywne. Tynki są kosmicznie nierówne i są powodem ciągłych nerwów mojego męża. NIezwykle dużo czasu zajęło mu wyrównywanie wnęk przy oknach i drzwiach wejściowych. Chłod w domu nie ułatwiał sprawy, bo wszystko schło dużo wolniej niż zazwyczaj. Problemem jest też akryl przy sufitach. Przy zrywaniu taśm farba odłazi razem z papierem co w niektórych miejscach wygląda koszmarnie i konieczne będzie pacykowanie pędzelkiem.
Gabinet wymalowany jest 3 kolorami farb:
- klalsyczny szary Dekoral
- poranna mgła Śnieżki
- kwiat magnolii Dekoral
Dwa ostatnie kolory przewiną się również przez pokoje dzieci.
W gabinecie zaplanowałam czarno-białe, szare, beżowe i turkusowe dodatki.
Wiatrołap wymalowany, mąż kończy w nim kładzenie płytek. Zdjęcie zrobię, jak się go trochę ogarnie ;)
A tu ściana widoczna z salonu między sypialnią a gabinetem. Mózg mi już paruje od szukania odpowiedniej fototapety. Problemem okazuje się jej kwadratowy format. Ciężko znaleźć coś odpowiedniego.
Sobotę poświęciłam na czyszczenie i impregnację kamienia. Kolejna rzecz, która zajmuje mnóstwo czasu, a efektów nie widać.
Szukamy też krzeseł do stolika w kuchni. Najbardziej odpowiadają mi krzesła inspirowane DSW. Planowaliśmy pomarańczowe i białe. Do męża jednak nie przemawiają ich udziwnienia przy drewnianych nogach.
Zaczęliśmy również montowanie osprzętu. Po długich namysłach zakupiliśmy Berker Kwadrat. Ale, ale ... montowanie nie mogło okazać się zbyt proste. Ramki w większości nie przykrywają otworów i konieczne jest szpachlowanie. Przy tym odkryciu mój mąż prawie już wyszedł z siebie ...
Pomimo zainstalowaniu 10 pułapek w całym domu, ostatnio żadna mysz się na nie nie łapie. Te cwane bestie zaczęły je normalnie omijać, albo jeszcze lepiej wyżerać jedzenie nie uruchamiając pułapki. Kupiłam już nowy sprzęt, tym razem bardziej humanitarny. Coś czuję, że przerobimy wszystkie wynalazki.